Niby w Polsce bezrobocie duże, a ogłoszenia do pracy w gastronomii widnieją na co drugich drzwiach lokali. O tym, jacy są obecne pracownicy w gastronomii w rozmowie z kilkunastoma właścicielami lokali gastronomicznych.

Przeglądając opinie w Internecie na temat niektórych lokali gastronomicznych z każdej branży od lodziarni, przez kawiarnię po restaurację i małe bisto często trafiamy na negatywne opinie na temat obsługi. Przez to, że kelnerka była niemiła, nie uśmiechała się, wywijała oczami to klienci więcej do lokalu nie przyjdą. Z punktu widzenia klienta- rozumiem. Z punktu widzenia osoby która współpracuje z właścicielami gastronomii- szczerze współczuję.

To jak to jest z tym bezrobociem w Polsce?

Niby ono jest, a jakoby go nie było.

 

 

Prestiż z wykonywanego zawodu.

Ludzi do pracy nie ma (i nie tylko w gastronomii). W Polsce zawód kelnera/barmana nie jest zawodem szanowanym. Taki przejściowy zawód dla studentów. ( Kiedyś takim zawodem był fryzjer, teraz dobry fryzjer to artysta). Osoby powyżej 30 roku życia (stwierdzenie dotyczy obsługi sali, a nie zaplecza kucharzy) niechętnie zostają kelnerami głównie jeżeli chodzi o brak prestiżu dla danego zawodu, szybkie nudzenie się wykonywaną pracą i fakt że to praca fizyczna.

Najczęściej w gastronomii pracują ludzie młodzi (zaraz po szkole średniej lub w trakcie studiów). Nie jest to młodzież taka, jaka urodziła się w latach 80 (był też wtedy ogromny wyż demograficzny i było w kim wybierać) i obsługiwała gości jakieś 15 lat temu. Obecna młodzież jest bardziej roszczeniowa, wygadana, pyskata i mniej odpowiedzialna za swoje działanie.

Najczęściej wymieniane „grzechy”

widziane oczami pracodawcy.

Wszystkie opisywane przypadki są sytuacjami prawdziwymi. Wydarzyły się one naprawdę. Pracodawcom w chwili opowiadania nie było do śmiechu.

1.Ludzie CV piszą!

Po umówieniu się na rozmowę kwalifikacyjną, nie przychodzi na rozmowę, nie daje znaku że nie przyjdzie. Nie odbiera telefonu- takie zachowanie stało się już codziennością i nawet nikt się tym już nie przejmuje.

To już jest normalne, że dając ogłoszenie o pracę np. na OLX widzimy, że wyświetleń było około 2tys. CV wysyła około 50 osób (ogromny sukces) lub 10 (to nadal duży sukces dla gastronomii). Po ocenie CV kandydata (czasami cv wysyłane w formie notatnika lub ze zdjęciem z imprezy z „dzióbkiem”) na osobiste poznanie się nadaje się około 4 kandydatów z czego na rozmowę przyjdzie tylko 1, a reszta nie odbierze telefonów i nie powiadomi, że się nie pojawi.

2. Wysokie wymagania, zerowe kwalifikacje.

O ile kandydat pojawi się na rozmowie (pierwszy sukces) o pracę od razu dyktuje swoje warunki zarobkowe przy zerowym doświadczeniu.

„Młody kucharz (zaraz po szkole gastronomicznej) w swoim CV miał wpisane około 10 lokali gdzie nabył „doświadczenie”. Jak się okazało jedyne co umiał robić to szybko siekać nożem. Dania które przygotowywał nie nadawały się do jedzenia, a mięso podawał surowe. Na rozmowie o pracę twardo negocjował stawkę za godzinę- postanowiono dać mu szansę. Niestety oprócz szybkiego siekania nożem nie potrafił nic, nawet utrzymać porządku na stanowisku pracy”.

Bardzo często młode kelnerki oświadczają, że za 18 zł za godzinę (plus napiwki) nie będą pracowały i może przy stawce 25 plus napiwki się zgodzą. Zresztą większość młodzieży woli teraz być szafiarkami, gamerami lub youtuberami- tam pieniądze ma się za pokazywanie facjaty w Internecie.

3. „Ja jestem Pan Tik Tak”

Notoryczne spóźnianie się do pracy- „Kulturalna kelnerka to taka, która powiadomi smsem swojego pracodawcę, że dziś do pracy nie przyjdzie”.

Ludzie nie czują potrzeby powiadamiania, że w pracy ich nie będzie. Generalnie to niech szef się martwi, że nie ma dzisiaj kto obsługiwać gości. Szefa interes= szefa zmartwienie

„Pewna kelnerka nie otworzyła lokalu, ponieważ do pracy zaspała. Kucharze (bo w pracy byli od rana) wywiesili tylko kartkę na drzwi, że w lokalu jest awaria i będzie otworzony później.

Jak się okazało dzień wcześniej dziewczyna była na imprezie no i się jej zaspało, za wszystko obwiniła swojego chłopaka ponieważ jej nie obudził. Po grzecznym upomnieniu pracodawcy, że nie powinna robić takich numerów, obraziła się i do końca dnia chodziła naburmuszona (słowa „przepraszam” pracodawca się nie doczekał).

4. Lepkie rączki- czyli kradzież wszystkiego możliwego od papieru toaletowego po pieniądze.

Ludzie kradną, pracownicy kradną i to jest niby taka „oczywista oczywistość”. Myśląc o kradzieży myślimy o gotówce. Mówi się, że pracownik kradnie około 10% utargu w skali miesiąca i że każdy pracodawca powinien mieć to wliczone w koszta. Oprócz kradzieży gotówki jest kradzież drogiego alkoholu. Sposobów jest kilka. Wynoszenie, przelewanie i wlewanie do oryginalnej butelki tańszego odpowiednika. Robienie „większych” drinków dla znajomych, nie nabijanie na kasę.

Najciekawszy przypadek o jakim słyszałam to taki, że kucharz po pracy chodził na trening tenisa i przychodził z duża torbą do pracy (w torbie miał ubranie, rakietę itp.). Jak się później okazało wynosił butelki z alkoholem w tubie na piłeczki do tenisa.

Pracownicy notorycznie kradną plastry z apteczki, papier toalety z toalety, odświeżacz powietrza z toalety, żarówki. Szkło, łyżeczki oraz okradają szafki innych pracowników (oprócz pieniędzy giną kosmetyki).

Jeżeli chodzi o kradzież żywności i częstowanie się w pracy powstanie do tego całkiem spory paragraf.

5. Pogram sobie w łapanie Pokemonów.

Zauważyliśmy tendencję do szybkiego nudzenia się wykonywaną pracą. Najczęściej pracownicy porzucają swoją pracę po około 3 miesiącach i idą do innego lokalu. Przyczyna to nie zawsze lepsze zarobki. Po prostu znudzenie się daną kawiarnią, otoczeniem, wykonywaniem codziennej pracy.

„To trochę jak wgranie sobie nowej gierki na komórkę. Pograsz kilka miesięcy i wykasujesz, bo się znudziła. Tak samo teraz młodzi ludzie podchodzą do pracy w gastronomii”

6. „Jesteśmy na wczasach” czyli ucieczka nad Bałtyk.

W okresie letnim (tzw. sezon) pojawiają się bardzo kuszące oferty dla kucharzy nad Bałtykiem. Czasami dwu-trzykrotnie wyższe niż obecne zarobki (oczywiście liczba godzin przepracowanych jest też dużo wyższa). Bardzo często kucharze porzucają swoją prace i uciekają nad morze. Po wakacjach wracają, bo praca i tak na nich czeka- deficyt na rynku jeżeli chodzi o kucharzy jest ogromny. A właściciel danego lokalu z braku laku i tak ponownie kucharza przyjmie.

7. Sex drugs and rock and roll

Zawód kucharza zawsze wiązał się z piciem, piciem jak alkoholik. Kilka piwek w ciągu dnia było (i chyba nadal jest) normą na gorącej kuchni. Kucharze często wpadają w „cug” i nie ma ich kilka dni w pracy. Czy zostaną zwolnienie zależy tylko od sytuacji pracodawcy, czy ma kogoś na niego miejsce czy nie?

Od kilku lat obserwuje się nową modę na używki czyli wciąganie tzw. „kreski”. Czyli kucharz na kuchni zawsze ma „power” do działania. Do tego brak stabilności w rodzinie (kto chce mieć chłopa, który całymi dniami i nocami jest w pracy?), częste rozwody, komornicy na głowie i romanse z pozostałymi współpracownikami sprawiają, że kłopoty narastają i są kolejne powody na „zapicie”.

Jeżeli chodzi o romanse często są one nagrywane na monitoring (o którym pracownicy i tak wiedzą). I po co komu Big Brother, jak w pracy ma lepsze rzeczy do pooglądania.

To oczywiście kropla w morzu opowieści. W kolejnych wpisach będzie o uciekaniu z lokalu w środku pracy, o bójkach z klientami, powodowaniu wypadków w pracy.

I o tym co dostawcy pizzy robią z samochodami powierzonymi przez pracodawców.

 

Zajrzyj na mojego Facebooka HACCP dla Ciebie TUTAJ

Pozdrawiam

Ania

Materiały zawarte na niniejszej stronie mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji.